2016.07.15-22 Międzyzdroje i okolice

 

15 lipiec. Wstajemy bardzo wcześnie, bo przecież już za chwilę wyjeżdżamy nad morze. Pociągiem z Wronek do Międzyzdrojów o 07:24. Do Wronek jedziemy samochodem z dziadkiem Romkiem i babcią Wandzią. Pociąg ma 10 minutowe opóźnienie, ale co tam. Ważne, że zabiera nas na wakacje. I tak, jeszcze przed południem docieramy do Międzyzdrojów, które to mają być naszą bazą wypadową. W zasadzie to planujemy w nich głównie nocować, jest przecież w okolicy tyle ciekawych rzeczy do obejrzenia. Podróż dużo, dużo krótsza niż ta do Kudowy, to też i zmęczenia podróżą brak. Szukamy naszego lokum na ulicy Marii Konopnickiej, szybko się rozpakowujemy i już jesteśmy gotowi do naszych nadmorskich wojaży.

 

2016.07.15 Międzyzdroje, zwiedzanie miasteczka

 

                Z dworca w Międzyzdrojów wyruszyliśmy zgodnie ze wskazaniami GPS-a. Ten poprowadził nas oczywiście uliczkami dookoła co zajęło nam około 10 minut. Później okazało się, iż z dworca mieliśmy żabi skok, istniała bowiem inna, dwuminutowa „polna” droga. Nasze mieszkanko na ul. Konopnickiej okazało się pokoikiem z łazienką na drugim piętrze, za to z balkonikiem i widokiem na morze. Co prawda w oddali, ale zawsze. Mieliśmy także do dyspozycji małą kuchnię, a więc ogólnie pełnia szczęścia. Jako baza wypadowa i miejsce noclegowe lokum idealne.Polecamy: KAMAKO, ul. Konopnickiej 14.

                Rozpakowaliśmy się dość szybko i załatwiliśmy sprawy meldunkowe. Planowaliśmy odpoczynek po podróży, okazało się jednak, że jakoś nikt nie czuje zmęczenia. Do tego minęła zaledwie dwunasta, a więc dzień jeszcze praktycznie przed nami. Ruszamy więc zwiedzać miasteczko.

             Po kilku minutach udaje nam się trafić na leżący praktycznie w centrum odział PTTK. Tam zakupujemy książeczki wycieczek pieszych (w końcu), przewodnik z mapą „Międzyzdroje i okolice – Na wolińskich szlakach”. Od miłej pani za ladą otrzymujemy także bezpłatny egzemplarz przewodnika „7 dni w Międzyzdrojach”. Mimo, iż ów darmowy przewodnik autorstwa pana Bogdana Kucharskiego wydany został w roku 1990, okazało się, że zawarte w nim informacje i opisy tras są w ogromnej większości nadal aktualne. I naprawdę bardzo, ale to bardzo się nam przydał. I bardzo polecamy go wszystkim, którzy w Międzyzdrojach chcą nie tylko wylegiwać się na plaży, ale również uszczknąć z nich coś jeszcze.

                 Z oddziału PTTK udaliśmy się w stronę morza. Mijaliśmy malownicze wille i pensjonaty po czym dotarliśmy do gwarnej Promenady Gwiazd. To tam Michał odkrył afisz z informacją o mieszczącej się tuż, tuż wystawie klocków Lego. Mimo, iż nasze finanse były bardzo ograniczone, postanawiamy sprawić Michałowi trochę radości i idziemy ją obejrzeć. W końcu to miały być jego wakacje. A tam, oprócz „standardowych” konstrukcji wielka wystawa modeli ze Star Wars, ulubionej sagi filmowej Michała. Przesiedzieliśmy tam prawie godzinę, ale zważywszy na malującą się radość na twarzy Miśka, nie był to czas stracony. A później poszliśmy przywitać się z morzem. Dość mocno tego dnia wzburzonym.

      Jako, że mocno wiało, nasze przywitanie z morzem nie należało do najdłuższych. Za długi natomiast musimy uznać nasz dalszy spacer po tym uroczym kurorcie.  Idziemy przez Park Zdrojowy oraz całą promenadę. Następnie w kierunku centrum deptakiem handlowym, na którym na każdym kroku czają się zachęcające do zakupu pamiątki i inne „urodziwe” rzeczy. Dochodzimy ponownie do budynku PTTK, po czym skręcamy w lewo i idziemy zwiedzić widniejący z daleka, znajdujący się na północnym stoku Wzgórz Piastowskich kościół p.w. św. Piotra. Przez chwilę czujemy się znów jak w górach. Z kościoła schodzimy w dół uliczką prowadzącą prosto w kierunku naszego mieszkanka. Uważamy, że jeszcze nie wszystko dokładnie obejrzeliśmy, ale nasze żołądki też mają  swoje prawa, a na zwiedzanie zostało nam jeszcze sporo dni. Jest już prawie 19:00 a my zupełnie zapomnieliśmy o jedzeniu. Po drodze robimy więc jeszcze zakupy na spóźnioną obiadokolację i wkrótce jesteśmy już na naszej kwaterze.

    Międzyzdroje to bardzo ciekawie usytuowane miasteczko w woj. zachodniopomorskim, w powiecie kamieńskim. Wmieście znajduje się siedziba dyrekcji Wolińskiego Parku Narodowego. Jest tu i morze z czystą, piaszczystą plażą i sporo zieleni i okazałe wzgórza, które już od wyjścia z dworca kojarzą się z górskimi klimatami. Naprawdę fajne miejsce. I do tego mili, uśmiechnięci mieszkańcy.

 

2016.07.16 – zwiedzanie Świnoujścia oraz szlak niebieski Świnoujście – Międzyzdroje, wyprawa piesza, 11 km

 

    Pierwsza noc nad morzem minęła nam cicho i spokojnie. Ranek przyniósł nam natomiast przyjemną, umiarkowaną pogodę, w sam raz na mały wypadzik. Postanawiamy pojechać na zwiedzanie Świnoujścia. Docieramy tam w kilka minut lokalnym autobusem linią nr 10.

       Zwiedzanie Świnoujścia rozpoczynamy od uwiecznienia się na tle wieży ciśnień (wieża notabene identyczna z wieżą w Międzyzdrojach).

                Przeprawiamy się promem ku wielkiej uciesze Michała. Teraz ruszamy obok przystani statków wycieczkowych i wkrótce docieramy do budynku dawnego ratusza, w którym obecnie mieści się Muzeum Rybołówstwa Morskiego. Za budynkiem znajduje się głaz kotwiczny oraz dwie kotwice a także głaz pomnik upamiętniający „Tych, którzy nie wrócili z morza”.

    Posiłkując się przewodnikiem pana B. Kucharskiego idziemy dalej. Dochodzimy do trójkątnego pl. Słowiańskiego, na którym mieścił się kiedyś Wielki rynek. Obecnie znajduje się tutaj pomnik ku czci walczących tu w 1945 r. marynarzy. Idziemy dalej dochodząc do pobliskiego kościoła p.w. Chrystusa Króla. Wewnątrz  świątyni znajduje się zwisający ze stropu model drewnianego statku. Po krótkiej modlitwie udajemy się do kolejnego kościoła p.w. N M Panny Gwiazdy Morza.

                  Kontynuujemy spacer dochodząc do wieży dawnego kościoła luterańskiego, na szczycie której znajduje się obecnie punkt widokowy na miasto. Na wieżę nie wchodzimy, byliśmy na niej bowiem dwa lata temu. Wszystkim, którym jeszcze nie udało się wejść na jej szczyt po ażurowych metalowych schodkach, przeżycie to gorąco polecamy. A i widok z góry niesamowity.

           
Przechodzimy teraz przez fragment barwnego Parku Zdrojowego, za którym znajduje się dzielnica uzdrowiskowa Świnoujścia z licznymi pensjonatami i innymi obiektami wczasowymi. Tu, w sąsiedztwie imponującej promenady robimy krótki przystanek posilając się całkiem niezłą pizzą. Następnie idziemy w kierunku morza. Do plaży nie dochodzimy, zadawalamy się szybkim rzutem oka z dala na falochron i Stawę Młyny. Wracamy do Parku Zdrojowego skąd udajemy się w kierunku budynku Kapitanatu Portu a następnie przeprawy promowej.

        Po przeprawie przez Świnę jedziemy autobusem do latarni morskiej, od której planujemy ruszyć szlakiem niebieskim w kierunku Międzyzdrojów.

                Ruszamy na szlak mijając po drodze Ford Gerharda oraz trochę futurystyczny budynek kapitanatu. Zahaczamy także o falochron po czym skrajem Ostoi na Zatoce Pomorskiej (Obszar Natura 2000) dochodzimy do plaży. Idziemy brzegiem morza aż do widocznych już z daleka uzdrowiskowych budynków Międzyzdrojów. Trasę pokonujemy bardzo sprawnie. Michał cały czas goni fale robiąc chyba dwa razy dłuższą trasę niż rodzice. A i tak marudzi, że nasz szlak skończył się za szybko. Biedak myślał, że żartujemy sobie i zbliżające się z każdą chwilą budynki to jakaś wioska po drodze. O tym, że to już koniec dzisiejszej wyprawy przekonał go dopiero zarys mola.

        Dzień i wyprawa bardzo udane. Mamy nadzieję, że pogoda nadal będzie sprzyjająca i zrobimy jeszcze kilka takich fajnych nadmorskich wypraw.

 

2016.07.17 – szlak czerwony Międzyzdroje – Góra Kawcza, szlak czarny Góra Kawcza – Zagroda Pokazowa Żubrów,  szlak zielony Zagroda pokazowa Żubrów – Międzyzdroje, wyprawa piesza  7 km

 

                Dzisiaj niedziela, więc po śniadaniu poszliśmy wszyscy na mszę do miejscowego kościoła p.w. św. Piotra. Pogoda bardzo ładna, spory tłumek wiernych, zostaliśmy zatem na zewnątrz.

                Po mszy wróciliśmy na chwilę do domu na ul. Konopnickiej, tam spakowaliśmy mój plecak i ruszyliśmy na kolejną wycieczkę. Wybraliśmy szlak okrężny do Zagrody Pokazowej Żubrów.

                 Szlak rozpoczyna się przy siedzibie Dyrekcji Wolińskiego Parku Narodowego, przy której znajduje się także Muzeum Przyrodnicze Parku. Będąc tak blisko muzeum nie mogliśmy nie skorzystać z okazji – musieliśmy je zwiedzić. Cena biletów okazała się całkiem przystępna.

     Ekspozycja w muzeum okazała się bardzo ciekawa i pouczająca. Michał przyglądał się wszystkiemu z ogromnym zainteresowaniem, zadając nawet jak na niego sporo pytań na temat oglądanych eksponatów. Będzie miał teraz czym zabłysnąć na lekcjach przyrody.

       Z sal muzealnych udaliśmy się do sąsiadującego z muzeum ogrodu, gdzie w specjalnym wolierze znajduje się żywy okaz bielika. Spędziliśmy tam chwilę, po czym ruszyliśmy na szlak.

      Idąc za znakami szlaku czerwonego minęliśmy wkrótce pobliski budynek z siedzibą oddziału PTTK, po czym udaliśmy się w kierunku Parku Zdrojowego i promenady, a następnie okazałego mola. Następnie idziemy ponownie promenadą po czym opuszczamy ją i udajemy się nad brzeg morza. Tam, idąc plażą mijamy kutry bazy rybackiej. Po kilku minutach dochodzimy do miejsca, z którego imponującymi schodami możemy opuścić plażę i wspiąć się na malownicze klify. Po pokonaniu kilkudziesięciu schodów odpoczywamy chwilę ciesząc się wspaniałym widokiem. Jest nam mało, odbijamy więc jeszcze w prawo na punk widokowy na Kawczej Górze. Stamtąd kontynuujemy wyprawę szlakiem czarnym.

     Nie jest nam dane iść prosto do celu – Zagrody Żubrów. Okazuje się, że na naszej drodze znajduje się kolejny, odbijający od naszego szlak prowadzący do baterii artylerii stałej. Michał konieczne chce ją zobaczyć, co wiąże się z dodatkowymi dwoma kilometrami. Ale idziemy.

                Przy baterii znajduje się ścieżka przyrodniczo-historyczna „Biała Góra”. Obejrzawszy pozostałości po baterii cofamy się do naszego szlaku i już bez większych przeszkód docieramy nim do Pokazowej Zagrody Żubrów.

               Okazuje się, że dotarliśmy niemal w ostatniej chwili, żubry podziwiać można tylko w godzinach otwarcia Zagrody, czyli do godziny 18:00. Na odwiedziny zwierzaków zostało tylko pół godzinki. Czym prędzej opłacamy wstęp i idziemy zobaczyć te niesamowite zwierzęta. Jest akurat pora karmienia, możemy podziwiać je zatem w jednej, pałaszującej swoje smakołyki zbitej gromadzie.

                   Nasyciwszy wzrok żubrami idziemy na dalsze zwiedzanie. Oprócz żubrów znajdują się tu jeszcze  stanowiska z jeleniami, dzikami a także kolejnymi dzisiejszego dnia bielikami.

     Do Międzyzdrojów wracamy szlakiem zielonym. Troszkę zaczyna padać, przyspieszamy więc kroku. Mijając bramę Wolińskiego Parku Narodowego wiemy już, że raczej uda nam się zdążyć przed konkretnym deszczem. Szybko przechodzimy ulice Leśną  i Kolejową, a spod bramy Dyrekcji W.P.N., gdzie kończymy szlak, mamy już całkiem blisko. Jesteśmy w domku prawie nietknięci deszczem przed 19:00. To była fajna wycieczka i bardzo udany dzień.

 

2016.07.18 – Wolin, zwiedzanie miasta szlakiem żółtym, wyprawa piesza 6,5 km

 

                Na dzisiejszy dzień celem naszej wyprawy padł Wolin. W Wolinie byliśmy już co prawda dwa lata temu, ale, uzależnieni od mojego kuzyna Bartka i jego samochodu, zwiedziliśmy wówczas jedynie Skansen Wikingów. A Wolin posiada przecież dużo więcej atrakcji, szczególnie zależało nam na zwiedzeniu miejscowego muzeum.

               Do Wolina wyruszyliśmy pociągiem, który zawiózł nas na miejsce w niespełna pół godziny. Już w trakcie dojazdu rozpadał się deszczyk, w związku z czym musieliśmy trochę zrewidować czas planowanej wycieczki. Deszcz to nasilał się, to zamierał, w związku z czym z punktu do punktu przemieszczaliśmy się raczej skokowo. Taka aura przelotnych opadów towarzyszyła nam przez cały czas zwiedzania Wolina. Na szczęście okazało się, że na szlaku jest sporo miejsc, w których przeczekać można było najbardziej intensywną ulewę.

                Od dworca PKP ruszyliśmy ulicą Kolejową, po czym skręcając na skrzyżowaniu w lewo znaleźliśmy się pod wiaduktem kolejowym. Wykorzystaliśmy go jako chwilowe schronienie przed deszczem, który właśnie postanowił zaatakować z całą siłą. Darem losu deszcz zakończył się równie nagle jak nastał.

     Ruszyliśmy dalej by po chwili wspiąć się na niewielkie wzgórze zwane Młynówką. Niegdyś znajdował się tu młyn – wiatrak, po którym nie ma już jednak żadnego śladu. Wkrótce dochodzimy do Osiedla Robotniczego, po którego lewej stronie znajduje się stare słowiańskie cmentarzysko. Ze wzgórza schodzimy drogą w stronę rzeki Dziwny mijając tzw. Srebrne Wzgórze, na którym znajdował się wczesnośredniowieczny gród. Obecnie o jego istnieniu świadczą pozostałości wałów ziemnych oraz fosa.

                Idziemy teraz ul. Prostą mając cały czas rzekę po swojej lewej stronie. Znowu zaczyna padać, na szczęście dość delikatnie. Gdy zaczyna mocniej padać, trafiamy akurat na stację benzynową. Wykorzystujemy ją, aby się schronić, Michał natomiast na widok hot-dogów odczuwa nagły głód. Trzeba przyznać, że są tu wyjątkowo smaczne.

                Przestaje padać, więc ruszamy dalej. Znajdujemy się właśnie na ul. Zamkowej. Tu zbaczamy na chwilę ze szlaku żółtego i idziemy do muzeum. A tu wielkie rozczarowanie. Jest poniedziałek, a w poniedziałki muzeum jest nieczynne. Widać taki już nas los. A może to Wolin próbuje nas nakłonić w nieokreślonej przyszłości do kolejnej, trzeciej już wizyty w swoich progach.

                Kontynuujemy szlak idąc teraz wzdłuż ul. Słowiańskiej. Dochodzimy do Wzgórza Wisielców i plemiennego cmentarzyska Wolinian z około X wieku. Podziwiamy kamienny pomnik Trzygłowa upamiętniający tysiąclecie zajęcia Wolina przez Mieszka I. Następnie dochodzimy do ul Moniuszki. Idziemy teraz terenem dawnego śródmieścia. Mijamy przystań jachtową i odchodzimy na chwilę od szlaku, aby zwiedzić wolińskie kościoły.

    Kolegiata p.w. Św. Mikołaja Biskupa wybudowana została u schyłku XIII wieku. Jest to halowa, trójnawowa ceglana budowla gotycka w formie pseudobazyliki. Aż trudno uwierzyć, że ta okazała budowla została niemal całkowicie zniszczona podczas II wojny światowej, a ostatni etap jej odbudowy zakończył się dopiero w roku 1998. Kościół jest otwarty, udaje się nam zwiedzić zatem także jego wnętrze.

                Z kościoła św. Mikołaja idziemy jeszcze w kierunku drugiego kościoła filialnego p.w. Św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Ten okazuje się być zamknięty, toteż podziwiamy go jedynie z zewnątrz.

     Wracamy na szlak i dochodzimy ponownie do ul. Zamkowej, gdzie szlak kończy swój bieg.

     Będąc na ul. Zamkowej wchodzimy jeszcze do zabytkowego ratusza.

                Pozostaje nam już tylko powrót na dworzec PKP. Okazuje się, że najbliższy pociąg mamy dopiero za godzinę, postanawiamy więc pojechać minibusem. W Międzyzdrojach jesteśmy jakiś kwadrans później.

    W Międzyzdrojach dochodzimy do wniosku, że nasza wyprawa trwała zdecydowanie zbyt krótko. Jest jeszcze w miarę wcześnie i coś należy z pozostałym czasem zrobić. Dochodzimy do wniosku, że dobrym pomysłem będzie obejrzenie Gabinetu Figur Woskowych.

                W Gabinecie Figur największe wrażenie na Michale robią postaci z Gwiezdnych Wojen (a jakże by inaczej?). Nieźle wypadł też na fotkach przy Epoce Lodowcowej i Shreku.

    A po wizycie w Gabinecie Figur Woskowych wpadliśmy jeszcze na chwilę na molo.

 

2016.07.19 – Dziwnów – Park Miniatur i Kolejek

 

                Michał zobaczył reklamę Parku Miniatur i Kolejek w Dziwnowie i bardzo zapragnął go odwiedzić. Do Dziwnowa nie jest znów tak daleko, postanawiamy więc przejechać się do tego miasta. Dodatkowym argumentem za wyjazdem była kolejna atrakcja, jaką jest jeden z niewielu w Polsce mostów zwodzonych.

                
 Dziwnów to miasto w środkowej części wybrzeża woj. zachodniopomorskiego, w północnej części powiatu kamieńskiego. Miasto położone jest nad Morzem Bałtyckim, przy ujściu cieśniny Dziwny do Zatoki Pomorskiej. Miejscowość wypoczynkowa z letnim kąpieliskiem morskim i portem morskim.

                 Park miniatur w Dziwnowie okazał się, jeżeli chodzi o Michała, strzałem w dziesiątkę. Przeszliśmy park bardzo dokładnie, wnikliwie przyglądając się wszystkim miniaturom latarń morskich. Podobały nam się także sunące wśród nich kolejki. Fajne miejsce, szczególnie dla dzieci.

     Ruchomy most oczywiście także obejrzeliśmy. A po powrocie do Międzyzdrojów postanowiliśmy jeszcze chwilę pobyć na plaży. A właściwie to aż do wieczora.

 

 

2016.07.20 – dzień plażowania

 

     Prognozy pogody zapowiadały na dzisiaj dużo słońca. I rzeczywiście zrobiło się bardzo ciepło, niemal upalnie. Jako, że obiecałem Ani i Miśkowi jeden dzień zupełnego odpoczynku, bez wędrówek, poszliśmy dzisiaj plażować. Nie przepadam za bezczynnością, ale skoro obiecałem, to obiecałem. Michał wykorzystał skrzętnie okazję na kąpiel w morzu i zabawę w piachu, Ania powylegiwała się w słoneczku, a ja zająłem się książką i planowaniem wyprawy na jutro.

               Po plażowaniu i obiadokolacji Michał naciągnął nas jeszcze na Oceanarium. Przy okazji zobaczył, że w piwnicy budynku jest ekspozycja niebezpiecznych, żywych okazów gadów i płazów. I już zaczął kombinować, jak namówić nas i na tą frajdę.

 

2016.07.21 – szlak niebieski Lubin – Międzyzdroje, wyprawa piesza 10,5 km

 

                Po wczorajszym leniuchowaniu przyszedł czas na konkretną wędrówkę, niestety ostatnią już nadmorską wyprawę pieszą w tym roku. Jedziemy lokalnym połączeniem do Lubina skąd mamy zamiar wrócić szlakiem niebieskim do Międzyzdrojów.  Po drodze powinno czekać nas sporo atrakcji.

                 Będąc już w Lubinie kierujemy się na grodzisko. Trafiamy idealnie, otwierają o 10:00, a my jesteśmy tuż przed otwarciem. Czekamy chwilę i nagle podjeżdża młody człowiek na rowerku, który otwiera furtkę zaprasza nas na teren grodziska. Michał już przy samym wejściu zauważa reklamę monet arabskich, które można nabyć w kasie. Są to repliki znalezionego tu skarbu. Oczywiście bardzo chętnie widział by taką w swoich zbiorach. Kupujemy.

       Na terenie grodziska znajduje się punkt widokowy, z którego rozciąga się znakomity widok na zalew i wyspy wstecznej delty Świny.

       W niedalekiej odległości od grodziska znajduje się neogotycki kościół p.w. MB Częstochowskiej (niestety zamknięty), przy którym rosną trzy potężne lipy, będące pomnikami przyrody – „Babki Proszalne”.

         Ze skraju wsi wiedzie biały szlak dojściowy, który zaprowadza nas na Wzgórze Zielonka, gdzie znajduje się kolejny punkt widokowy. I tu można podziwiać wspaniałą panoramę zalewu i wstecznej delty Świny.

                    
Szlakiem niebieskim
dochodzimy do Jeziora Turkusowego i kolejnego punktu widokowego na Górze Piaskowej a następnie ścieżką wzdłuż barierki okalającej jezioro do budynku szkoły w Wapnicy.

          Jezioro Turkusowe robi na nas imponujące wrażenie. Jego woda przy odpowiednim nasłonecznieniu jest rzeczywiście turkusowa. Sam szlak podoba nam się również, okalające brzeg drzewa ładnie komponują się z wodami jeziora, a niemal górską ścieżką idzie się bardzo przyjemnie. Od strony Wapnicy jezioro prezentuje się równie okazale, a może i lepiej.

         W Wapnicy szczególnie zaintrygował nas tutejszy kościół p.w. Miłosierdzia Bożego. Budynek kościoła bardziej kojarzył nam się z budynkiem mieszkalnym niż ze świątynią. Idąc w kierunku kościoła mogliśmy podziwiać również okazały pomnik przyrody – najpotężniejszy z dębów wolińskich, 600-letni dąb „Prastary”.

          Żegnamy Wapnicę i Idziemy dalej szlakiem niebieskim do kolejnej atrakcji – poligonu tajnej niemieckiej broni V-3. Ścieżki leśne są tu bardzo trudne do odnalezienia, w pewnym miejscu musimy zrezygnować ze szlaku na rzecz drogi asfaltowej. Idziemy uważając na przejeżdżające o dziwo dość często pojazdy, podziwiając widoki: z jednej strony rozległego akwenu wodnego, z drugiej zalesionych pagórków. I tak dochodzimy wkrótce do mini muzeum V-3, gdzie z uwagą wysłuchujemy informacji na temat samych rakiet oraz poligonu.

         Ryzykujemy dalsze przejście szlakiem, mimo iż biegnie on początkowo wśród leśnej gęstwiny. Podobno ma być już blisko „do cywilizacji”. Po kilkudziesięciu minutach z ulgą wyłaniamy się z leśnej głuszy tuż przy leśniczówce Wickowo. Wiemy, że podążamy w dobrą stronę i że do końca szlaku zostało już bardzo niewiele.

                     Wyprawę kończymy w centrum Międzyzdrojów.

       Nasz ostatni nadmorski szlak okazał się szlakiem najlepszym. Niesamowite widoki, dużo atrakcji, średnia trudność przejścia. Niestety jutro musimy wracać do domu. Jak to się dzieje, że przyjemne dni tak szybko mijają?

     Wieczorem udało się jeszcze Michałowi namówić nas na wypad do piwnicy Oceanarium pooglądać niebezpieczne płazy i gady. I było to bardzo fajne zakończenie tego jakże przyjemnego dnia.

 

2016.07.22 – Kawcza Góra, pożegnanie z morzem

 

       
                   I przyszedł ten smutny dzień, musimy wracać do Międzychodu. I szans na dalsze wyprawy w tym roku, a tym bardziej jakiś dłuższy wyjazd już nie ma.

        Bilety na pociąg do Wronek mieliśmy już wykupione. Odjazd mamy o 16:24, ale pokój musimy zwolnić już o 12:00. Na szczęście mili gospodarze udostępnili nam kąt na nasze plecaki, a także łazienkę w razie potrzeby. Jako, że czasu do odjazdu jeszcze sporo ruszamy pożegnać się z morzem.

       Wpadamy na pomysł, aby wspiąć się jeszcze raz na Kawczą Górę, skąd jest ładny widok na morze. Są też ławeczki i cień, można więc trochę posiedzieć.

                Do Wronek dojechaliśmy o czasie. Babcia Wandzia z dziadkiem Romkiem już na nas czekali. W domku zjawiliśmy się po 40 minutach bezpiecznej jazdy. I tak definitywnie zakończyła się nasza nadmorska przygoda.

 

 

 

 

 

 

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja